Wiosna powolutku zachwyca swoimi nieśmiałymi spojrzeniami, a słońce dotyka nasze blade twarze łaknące naturalnej witaminy D. Jedyne do czego mogłabym się doczepić, to do nieokiełznanego wiatru, który swoją siłą mógłby przewrócić doświadczonego siłacza na otwartej przestrzeni, ale ostatecznie to przecież nie jest powód do smutku. Nastał marzec, a w raz z nim witaminowa energia do życia (powiedziała Zuzanna ze stanem podgorączkowym i widmem przeziębienia).
Dzisiejsza dawka inspiracji nie jest ze sobą powiązana w żaden sposób, mimo to wierzę, że każda i każdy z Was znajdzie coś dla siebie.
KSIĄŻKA: Stanisław Grzesiuk Boso ale w ostrogach
Boso ale w ostrogach jest powieścią autobiograficzną, która jest drugą częścią trylogii Stanisława Grzesiuka (osobiście uważam, że warto zacząć od drugiej części, aby zachować chronologię wydarzeń, gdyż pierwsza dotyczy pobytu w obozach koncentracyjnych, zaś druga opowiada o czasach międzywojnia). Sam tytuł nawiązuje do słów ojca autora, a który autor przejął i określił swoim życiowym mottem. W pierwszej części Grzesiuk opisuje jedną z dzielnic przedwojennej Warszawy - Czerniaków - przez pryzmat otaczających go ludzi i swój bagaż doświadczeń, związany z życiem w biednej robotniczej rodzinie. Ciekawie jest także opisany kodeks honorowy mieszkańców tej części Warszawy, którego jeden z punktów brzmiał: kapować nie wolno, skarżyć nie wolno, odegrać się wolno. Przy lekturze książki warto także zwrócić uwagę na archaiczne już słownictwo, które mnie osobiście zachwyciło. Szczególnie polecam najnowsze wydanie powieści, gdyż zostały opublikowane w niej fragmenty, które w 1959 r. ocenzurowano. Zanim przystąpicie do lektury, polecam zaznajomić się z rysem biograficznym tego twórcy, gdyż jest naprawdę ciekawy. Przeżył pięcioletni pobyt w obozach koncentracyjnych (w Dachau i Mauthausen - Gusen). Po wojnie zajął się nie tylko działalnością pisarską, ale także muzyczną poprzez popularyzację przedwojennego folkloru stolicy, z zawodu zaś był elektromechanikiem. I jak pewnie zauważyliście artystyczną duszą.
FILM: Amerykanin w Paryżu, reż. Vincente Minnelli (1951)
Jeżeli lubicie musicale równie mocno, jak ja, i jeszcze nie widzieliście tego filmu to gorąco polecam. Film opowiada historię amerykańskiego żołnierza Jerrego Mulligan'a (Gene Kelly), który postanawia zostać malarzem. Przenosi się do Paryża, aby spełnić swoje artystyczne marzenie. Tam poznaje Milo Roberts (Nina Foch), która zostaje jego patronką i zakochuje się w nim, jednak bez wzajemności. Obiektem uczuć Jerrego staje się Lise Bourvier (Leslie Caron), o której względy musi walczyć z francuskim śpiewakiem Henrim (Georges Guetery). Jednak oprócz pięknej muzycznej oprawy, zachwycających układów tanecznych, a także cudownych, inspirujących stylizacji możemy odnaleźć w tym filmie głębokie przesłanie. Nie powinniśmy być z kimś z wdzięczności za okazaną pomoc, ale kierować się tym, co naprawdę czujemy.
MUZYKA: Frank Sinatra Songs For Swingin Lovers (1956)
Jak już pewnie zdążyliście się domyślić, bardzo cenię twórczość Franka Sinatry, dlatego nie mogłam się powstrzymać, aby nie wspomnieć o tej płycie. Uwielbiam ją za radość, pozytywną energię i perfekcyjne wykonanie każdego z utworów, aż nogi same rwą się do tańca. :)
WYSTAWA: Marina Abramović Do czysta/ The Cleaner
Wystawę będziemy mogli podziwiać dopiero od 8 marca w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu, jednak piszę o niej już teraz, sama planuję w najbliższym czasie się tam pojawić. Marina Abramović jest naprawdę wartą uwagi artystką, którą życie doświadczyło bardzo mocno, w całej złożoności. Zainteresowanych odsyłam do artykułu (nie wiem tylko na ile będzie on dostępny, dla osób, które nie mają prenumeraty Wyborczej, ale może uda się Wam przeczytać chociaż fragment, a jeśli ktoś z Was jest naprawdę zainteresowany tematem, to chętnie udostępnię artykuł w całości, potrzebuję jedynie Waszych adresów mailowych). W swojej twórczości czerpie z problemów współczesnego świata i pochyla się nad kwestiami jednostki, a właściwie jej wpływu na kształt naszego świata i rzeczywistości, w której funkcjonujemy.
MUZYKA: Frank Sinatra Songs For Swingin Lovers (1956)
Jak już pewnie zdążyliście się domyślić, bardzo cenię twórczość Franka Sinatry, dlatego nie mogłam się powstrzymać, aby nie wspomnieć o tej płycie. Uwielbiam ją za radość, pozytywną energię i perfekcyjne wykonanie każdego z utworów, aż nogi same rwą się do tańca. :)
WYSTAWA: Marina Abramović Do czysta/ The Cleaner
fot. Peter Rigaud |
Co sądzicie o dzisiejszym subiektywnym przeglądzie kulturalnym? :)
Też lubię od czasu do czasu wsłuchać się w głos Franka Sinatry :) Na wystawę też z chęcią bym poszła, ale niestety, nie mieszkam w Toruniu :(
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam, Wiktoria!
Ja także nie jestem z Torunia. :) Ta wystawa do dla mnie doskonały pretekst, aby zrobić sobie małą wycieczkę. :)
UsuńJa Ciebie także serdecznie pozdrawiam! :)
Z tego zestawienia znam tylko Abramović. Wystawa wydaje się ciekawa, ale dla mnie jest nieosiągalna - Toruń jest ode mnie 5h drogi, a ja studiuję i dziennie i zaocznie, a nie mogę sobie pozwolić na zaległości.
OdpowiedzUsuńGrzesiuka nie znam, ale autorzy lubią wydawać niechronologicznie, to nie pierwszy przypadek, z jakim się spotkałam.
Ta wystawa mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńFranka uwielbia mój znajomy, ciągle nuci go pod nosem :)
OdpowiedzUsuńChętnie wybrałabym się na taką wystawę gdybym miała bliżej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
uwielbiam Sinatre ❤
OdpowiedzUsuńOo ta wystawa bardzo mnie zaciekawiła szkoda że jestem za granicą. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej zaciekawila mnie wystawa oraz ksiazka, szkoda ze mieszkam za granica i niestety nie moge jej zobaczyc
OdpowiedzUsuńmakeupnoprofessional.blogspot.com
Bardzo ciekawy przegląd kulturalny! Na wystawę chętnie bym się wybrała, może uda mi się urządzić małą wycieczkę weekendową :)
OdpowiedzUsuńMam takie momenty w życiu, że sięgam po stara dobra muzykę Sinatra często gości w naszym domu :)
OdpowiedzUsuńto jakoś nie moja bajka;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie musze nadrobić te pozycję filmową, poza tym jestem przekonana,ze barzdo spodobałaby mi się wystawa Mariny Abramovic - sporo o niej czytałam - ciekawa kobieta
OdpowiedzUsuńJust lovely! I hope you're having a great week!
OdpowiedzUsuńwww.jessicabroyles.com
Bardzo ciekawy przegląd. Wystawa mnie zaciekawiła. ;)
OdpowiedzUsuńwww.imdollka.pl
Swego czasu słuchałam Franka Sinatry :) Lubię Twoje przeglądy kulturalne,coś innego :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że przypadły Tobie do gustu! :)
UsuńNie przepadam za musicalami, ale ten mnie zainteresował :)
OdpowiedzUsuńLove that last photo... super stunning!
OdpowiedzUsuńwww.fashionradi.com
Lubię Franka :)
OdpowiedzUsuńLove all the recommendations, thank's for sharing!
OdpowiedzUsuńWiatr rzeczywiście daje się we znaki, ale u mnie w Krakowie przynajmniej wreszcie nie ma smogu ;) Bardzo lubię stare musicale, więc dopisuję Amerykanina w Paryżu na swoją listę. Żałuję, że mieszkam tak daleko od Torunia i nie dam rady odwiedzić wystawy :(
OdpowiedzUsuńSinatra to jednak miał klasę i głos... ponadczasowy!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)